Pracowała jako zbrojarz, dzisiaj jest kierowniczką robót
Kobieta

Pracowała jako zbrojarz, dzisiaj jest kierowniczką robót

Justyna, moja dzisiejsza rozmówczyni, w świat budownictwa wkroczyła pracując fizycznie na budowie jako zbrojarz. Pamiętam jak duże wrażenie wywarła na mnie ta informacja. W końcu to pierwsza poznana przeze mnie kobieta, która pracowała na tym stanowisku. W naszej rozmowie Justyna opowiada m.in.: jak została zbrojarzem, na jakim etapie swojej drogi zawodowej doświadczyła dyskryminacji ze względu na płeć oraz o tym co zyskała, dzięki pracy fizycznej na budowie.

Rozmawiam z …

Justyna Sapierzyńska pracowała na budowie jako zbrojarz dziś jest kierownikiem robót

Justyna Sapierzyńska

Absolwentka budownictwa na Politechnice Białostockiej. Obecnie pracuje jako kierownik robót na inwestycji z obszaru budownictwa mieszkaniowego. Lubi spacery, jazdę na rolkach i na rowerze. Jej marzeniem zawodowym na początek jest jej własna budowa.

Justyno, Twoje pierwsze doświadczenie z budową to była praca jako zbrojarz. Jak tam trafiłaś?

Justyna Sapierzyńska: Podczas praktyk studenckich. Była to budowa bloku mieszkalnego. Myślę, że początkowo spodziewano się, iż większość czasu spędzę „w papierach”. Po trzech dniach praktyk i „zwiedzaniu” budowy chciałam w końcu zacząć robić coś konkretnego. Najpierw poszłam do murarzy, ale usłyszałam, że to dla mnie za ciężkie. Polecili żebym spróbowała u zbrojarzy. To tam na dobre zaczęła się moja przygoda z budową. Początkowo tylko wiązałam zbrojenie, później zajmowałam się wszystkim: wyginałam strzemiona, cięłam pręty, montowałam elementy konstrukcyjne na budynku. Każdy kolejny dzień praktyk wyglądał w ten sposób, że przychodziłam już prosto do zbrojarzy i cały dzień pracowaliśmy razem. A moje praktyki zamiast sześciu tygodni trwały trzy miesiące. 

Robi wrażenie. Lubiłaś tę pracę?

J.S.: Bardzo. Do tej pory tęsknię. Myślę, że duży wpływ miały na to osoby, z którymi pracowałam.

Z taką praktyką znalezienie pierwszej pracy po studiach pewnie było łatwiejsze.

J.S.: Niestety, nie było. Nawet pomimo tego, że moje wymagania na tym etapie też były małe. Nigdzie nie byli zainteresowani, by mnie zatrudnić. Zrozumiałabym argument, że mam za małe doświadczenie lub że nie potrzebują pracowników. W kilku miejscach usłyszałam wprost, że owszem szukają inżyniera, ale mężczyzny.

No proszę! Czyli nadal można usłyszeć tego typu „argumenty”! Kiedy to było dokładnie?

J.S.: Jakoś siedem lat temu. W jednym miejscu powiedzieli mi, że nie zatrudnią mnie, bo będę rozpraszać pracowników na budowie. W innym, że prezes kiedyś zatrudnił kobietę i prawie się przez nią rozwiódł, więc obiecał żonie, że żadnej kolejnej kobiety w firmie nie będzie. 

Czy pamiętasz jak się wtedy czułaś?

J.S.: Było mi po ludzku przykro. Byłam bardzo zaskoczona szufladkowaniem mnie ze względu na płeć.

Trudno nie poddać się w sytuacji, gdy człowiek szuka pracy, a odbija się od ściany…

J.S.: Dokładnie. Szczególnie, jeśli brakuje konstruktywnych argumentów. Ostatecznie wróciłam do firmy, w której odbywałam praktyki. 

Jako?

J.S.: Początkowo zbrojarz, a następnie brygadzista zbrojarzy.

Jak wtedy wyglądał Twój dzień pracy?

J.S.: W zależności od tego, co było danego dnia do zrobienia, to dzieliliśmy się obowiązkami i każdy wykonywał powierzone zadania. Jeżeli do zazbrojenia był np. strop, to przygotowywaliśmy pręty. W tym czasie ktoś inny giął strzemiona, wiązał belki, montował słupy itd. Podział obowiązków był przypadkowy. Po każdym wykonanym zadaniu staraliśmy się wymieniać, żeby „zmęczyć” inne partie mięśniowe.

Jak traktowali Cię na placu budowy? W końcu kobieta pracująca jako zbrojarz, to jeszcze rzadkość.

J.S.: Początkowo każdy próbował się mną „opiekować”. Pilnowali, żebym się nie przemęczyła, nie podnosiła za ciężkich przedmiotów. Później traktowali mnie jak kumpla. Czułam się częścią budowlanej „rodziny”. Oczywiście jak na budowę wchodził ktoś nowy, to byłam sensacją.

Justyno, od tego czasu upłynęło kilka lat. Obecnie pracujesz jako kierownik robót. Jak doświadczenie zdobyte jako zbrojarz wpływa na Twoją dzisiejszą pracę?

J.S.: Przede wszystkim jestem w stanie szybko wyłapać wszystkie niedociągnięcia i błędy projektowe. Potrafię ustawić robotę tak, aby była jak najefektywniejsza. Wiem jak długo faktycznie zajmuje wykonanie danej roboty, więc tekst typu – Pani kierownik, ale tak się nie da! – na mnie nie działa (śmiech). Rozumiem też, że rzeczywiście zdarzają się sytuacje, gdzie „się nie da”. Moje doświadczenie często pomaga w rozwiązaniu takich problemów. Wiem jak przydzielać zadania, aby pracownicy fizycznie byli w stanie przepracować cały dzień w pracy i mieć siłę przyjść do niej kolejnego dnia.

Szukając pracy doświadczyłaś dyskryminacji ze względu na płeć. A jak to było na dalszych etapach Twojej drogi zawodowej?

J.S.: Zdarzają się pracownicy, którzy od początku stanowczo zaznaczają, że nie będą wykonywać moich poleceń, bo jestem kobietą. Niektórzy wprost komentują moją wiedzę patrząc tylko przez pryzmat płci. W większości przypadków wspólny pracodawca bardzo stanowczo wyznacza granicę i informuje pracowników, że moja płeć nie ma znaczenia, jestem ich kierownikiem i mają mnie słuchać.

Co powiedziałabyś dziewczynom, które chcą pracować fizycznie na budowie?

J.S.: Zdecydowanie polecam, choć trzeba mieć świadomość, że praca rzeczywiście jest fizycznie ciężka. I jeśli tylko macie możliwość (albo jeśli jej nie macie, ale bardzo chcecie) koniecznie tak zacznijcie swoją przygodę z branżą. Moim zdaniem po studiach powinny być obowiązkowe, co najmniej roczne, praktyki na budowie bez których studia nie mogłyby zostać zaliczone. W żadnej pracy, w tak krótkim czasie, nie zdobyłam takiej wiedzy i takiego doświadczenia jak pracując fizycznie. Żadna inna praca nie przybliżyła mnie tak bardzo do realnych problemów występujących na budowie.

Jaką myśl chciałabyś przekazać osobom czytającym Twoją historię?

J.S.: Chciałabym przekazać, aby każdy podążał swoją wymarzoną drogą. By nikt nie dał sobie wmówić, że „się nie da” lub to o czym marzy jest nieosiągalne. I jedyną osobą, której powinniśmy chcieć coś udowodnić, to my sami. Nie ktoś, kto nie wierzy w naszą wiedzę ze względu na płeć, młody wiek czy ambicje, które my mamy, a których komuś brakuje. Jeżeli czegoś pragniemy w większości przypadków jesteśmy w stanie do tego dojść mimo, że droga jest długa, ciężka i kręta. Jedyne czego nam potrzeba to wiara, siła i konsekwencja w stawianiu małych kroczków, które każdego dnia przybliżają nas do celu.

Justyno, dziękuję za rozmowę i życzę realizacji kolejnych marzeń.


Mam nadzieję, że moja rozmowa z Justyną była dla Ciebie inspirująca. Doświadczenie Justyny zdobyte jako zbrojarz łamie stereotypy związane z podziałem na męskie i damskie zawody.
Więcej wywiadów o kobietach w budownictwie znajdziesz TU.
Jeśli Ty również chciałabyś udzielić wywiadu na łamach mojego bloga, polecić do rozmowy przedstawicielkę branży budowlanej lub opowiedzieć o swojej firmie z obszaru budownictwa i architektury – napisz do mnie na adres e-mail kontakt@babazbudowy.pl

Do następnego razu!
E.



    SHARE