Osoby stawiające pierwsze kroki w budownictwie, często proszą mnie o rady typu: Jak odnaleźć się w branży? Którą specjalizację wybrać? I choć nie jestem fanką doradzania, to jestem świadoma, że dla wielu, szczególnie młodych osób, uzyskanie odpowiedzi na powyższe i podobne pytania może znacznie przyspieszyć rozwój kariery zawodowej. Podczas konsultacji indywidualnych, które prowadzę (nie tylko dla studentów, większość osób, które konsultuje to osoby pracujące co najmniej kilka lat w branży budowlanej), przedstawiam różne możliwości drogi zawodowej, jednocześnie wskazując plusy i minusy danego rozwiązania. Pamiętam, że każdy jest inny i ma inną sytuację. Pewne rozwiązania u jednych mogą się świetnie sprawdzać, zaś u drugich niekoniecznie.
Dzisiaj odniosę się do moich osobistych doświadczeń. Podzielę się tym, co zrobiłabym inaczej w odniesieniu do czasu, gdy stawiałam moje pierwszych kroki w budownictwie. Będzie wielowymiarowo, bo zarówno o czasie studiów, jak i o początkach pracy w branży. Napiszę o wyborach, których dokonałam lub nie, a także o moim ówczesnym podejściu do życia i jak to w efekcie wpłynęło na moje wejście w branżę budowlaną.
Zacznijmy od czasu studiów
Patrząc dziś na Ewę studentkę, czyli kilkanaście lat temu, to pierwsza rzecz jaką zrobiłabym inaczej to przede wszystkim … zostałabym swoją najlepszą przyjaciółką. Gdy wspominam siebie dwudziestoparoletnią to najbardziej uderza mnie mój ówczesny krytyk wewnętrzny i niezadowolenie z siebie. Na samo wspomnienie jest mi smutno. Dzisiaj patrzę na siebie zupełnie inaczej. Przez ostatnie lata wykonałam ogromną pracę nad sobą i moim podejściem do wielu spraw. Może zaskakiwać, dlaczego zaczęłam od relacji z samą sobą. Zrobiłam to, bo wiem jak bardzo wpływa to na sukces i poczucie spełnienia w naszym życiu. Moje ówczesne niezadowolenie z siebie powodowało, że wówczas moja pewność siebie (szczególnie w tematyce budowlanej) była bardzo niska. Efekt? Trochę samospełniająca się przepowiednia, ale też przekonanie, że zdobycie pracy (w atrakcyjnym wówczas dla mnie miejscu) było poza moim zasięgiem. Zmiana mindset’u naprawdę potrafi zdziałać cuda.
Dbałabym o mój sen
Trudno być efektywną śpiąc 5 godzin dziennie. A ja na etapie „młoda dorosła” (czas studiów) nie dbałam o mój sen, o jego długość, o jego jakość. Wręcz przeciwnie. Po każdej zarwanej nocy (spędzonej na projektach) zyskiwałam poczucie, że daję z siebie 200%. Tylko kosztem czego? Problemów ze zdrowiem, zmniejszoną koncentracją, trudnością w zrozumieniu skomplikowanych zagadnień, które były poruszane na studiach. Nie dziękuję. Nigdy więcej. Dziś wiem, jak bardzo było to głupie podejście z mojej strony. Moje ówczesne niedosypianie było wynikiem złej organizacji i złego planowania, angażowania się w zbyt wiele projektów naraz.
Zaakceptowałabym, że studiować można dłużej
Dłużej niż zakłada program studiów. Pominę milczeniem przeładowanie programu, tego że w pracy zawodowej wiedzy z części przedmiotów nie wykorzystałam przez ostatnie lata pracy w budownictwie. Nie chcę tu krytykować programu studiów, bo pamiętajmy, że różne rzeczy przydają się na różnych stanowiskach. Będąc studentką z dzisiejszym rozumem 😉 zaakceptowałabym, że nie we wszystkim można być bardzo dobrym, że w niektórych sytuacjach wystarczy dać z siebie minimum, byle zdać. Ale kiedyś tak nie myślałam. I kosztowało mnie to wiele niepotrzebnego stresu. Do dziś pamiętam, jak pierwszy niezdany egzamin (z mechaniki ogólnej) wpłynął niekorzystnie na moją kondycję psychiczną. Miałam wówczas mocno zbudowany obraz siebie jako piątkowej uczennicy. Dzisiaj tego typu niepowodzenia są dla mnie czymś, co akceptuję. Kilka lat temu pożegnałam perfekcjonizm i chęć bycia bardzo dobrą we wszystkim.
Wyjechałabym na zagraniczną wymianę studencką
Początkowo planowałam wyjazd na zagraniczną wymianę studencką, jednak później zapomniałam o moim marzeniu. Zrezygnowałam z jego realizacji. Powód pozostawię dla siebie. Nadal żałuję, że na inżynierce nie skorzystałam z programu Erasmus. Podszkoliłabym język angielski, poznała inną kulturę, zobaczyłabym jak wygląda edukacja za granicą. Kto wie, może i magisterkę bym tam zrobiła. Jestem ciekawa jak wpłynęłoby to na moją dalszą drogę zawodową. Dla mnie to przegapiona i niewykorzystana szansa.
Już na pierwszym roku studiów starałabym się o pracę związaną z branżą
Mam tu na myśli dorywczą, weekendową lub wakacyjną pracę. W tamtych realiach trudno było mi znaleźć bezpłatną praktykę na budowie po drugim roku studiów. Ale zrobiłam to! Teraz sądzę, że mogłam spróbować rok wcześniej. Znając mój upór pewnie bym to osiągnęła, ale nawet o tym wtedy nie pomyślałam. Moim zdaniem na tamtym etapie ciekawym doświadczeniem mogłaby być dorywcza praca w markecie budowlanym, by lepiej poznać materiały budowlane.
Moje początki pracy w budownictwie
Jednym z moich kolejnych błędów, które były dla mnie charakterystyczne na początku mojej drogi zawodowej było to, że rzadko zadawałam pytania! Dzisiaj pytania doprecyzowujące to dla mnie codzienność i podstawa do rzetelnego opracowania tematu. Jednak w przeszłości, po otrzymaniu zadania do wykonania, praktycznie nie zadawałam dodatkowych pytań. Efekt? Czasem moje wstępne założenia były błędne i po wykonaniu znaczącej części pracy musiałam to poprawiać. Traciłam niepotrzebnie czas. Jednak człowiek uczy się wraz z doświadczeniem. Uczy się również tego, że nawet prosta praca i sposób jej wykonania może być zależny od wielu czynników. Niestawianie przeze mnie pytań na początku mojej drogi zawodowej hamowało mój dalszy rozwój. Zastanawiam się czym było to spowodowane? Prawdopodobnie niską pewnością siebie, nieśmiałością, niechęcią przyznania się, że czegoś nie wiem.
Wstydziłam się niewiedzy
Długo sprawiało mi trudność, aby przyznać się, że czegoś nie wiem. Dopiero po zdobyciu uprawnień budowlanych zaczęłam głośno mówić Nie wiem. Obecnie rozmawiając ze specjalistami z branży, często mówię: Proszę mi to wyjaśnić. Bardzo nie lubię podejścia opartego na krytyce i wyśmiewaniu czyichś pytań. Niedawno jedno z moich pytań skomentowano Jesteś konstruktorem powinnaś to wiedzieć. Nie wiem czy powinnam to wiedzieć, czy nie. Polemizowałabym z tym. Natomiast uważam, że lepiej przyznać się do niewiedzy niż iść w zaparte, że ma się obeznanie w temacie. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak głupie pytanie. A nawet osoba doświadczona może po prostu o czymś zapomnieć lub wcześniej o tym nie słyszeć. W przeszłości, nie przyznając się do mojej niewiedzy w danym temacie, spędziłam mnóstwo czasu na szukaniu rozwiązań na własną rękę (co też uczy samodzielności). Podczas gdy poznanie rozwiązania było tuż obok. Wystarczyło zapytać starszego doświadczeniem kolegi. Sporo czasu bym wówczas zaoszczędziła.
W inny sposób szukałabym pracy w budownictwie
Dość wcześnie rozpoczęłam moją aktywność zawodową w branży budowlanej, bo było to jeszcze w trakcie studiów. Jednak patrząc z dzisiejszej perspektywy wiem, że mogłam to robić znacznie lepiej i przez to efektywniej. W tamtym czasie moje poszukiwania pracy polegały przede wszystkim na masowym wysyłaniu CV, a gdy nie dostawałam odpowiedzi, chwytałam za telefon i dzwoniłam do firm budowlanych. Dziś wiem, że warto było wtedy, poza telefonowaniem, również osobiście udać się do siedziby firmy i zostawić swoje CV. Dzięki temu mogłam zwiększyć szansę na zaprezentowanie swojej kandydatury przed osobą decyzyjną. Zamiast tego wysyłałam moje CV, które rzadko dostosowywałam pod konkretną firmę i ofertę pracy. Marnowałam w ten sposób swoją energię. Moja wiara we własne możliwości malała, ponieważ odpowiedzi od firm było niewiele. Kilka na kilkadziesiąt wysłanych wiadomości. Dziś wiem, że moje CV powinno być przygotowane pod konkretne ogłoszenie w sprawie pracy oraz firmę, do której kandydowałam. Zamiast rozsyłać więcej CV, mogłam wysyłać ich mniej, ale w bardziej przemyślany sposób.
Bardziej świadomie budowałabym swoje portfolio
Tak naprawdę spojrzenie na zdobywanie doświadczenia zawodowego w kontekście ciekawego portfolio nie przeszło mi dawniej nawet przez myśl. Co prawda do pierwszych doświadczeń zawodowych w budownictwie podeszłam dość strategicznie – najpierw praca na stanowisku asystent projektanta, potem jako inżynier budowy – wszystko po to, by jak najszybciej zdobyć praktykę, niezbędną do zdobycia uprawnień budowlanych. Cel dość szybko zrealizowałam. Gdy na czymś bardzo mi zależy to potrafię być mocno zadaniowa. W drodze do celu, nie zbaczam z obranego kierunku. Natomiast w tym wszystkim zabrakło mi planowania pod kątem: Przy jakich inwestycjach chciałabym pracować? Jakiej wielkości? Jakiego typu? W efekcie mam sporo doświadczenia związanego z budową hal, natomiast dotychczas nie pracowałam przy projektowaniu lub budowie galerii handlowej, biurowca, hotelu. Szkoda.
Pracując, sprawdzałabym jakie mam inne możliwości zawodowe
Przez lata pracując na etacie działałam w sposób, który mógł spowolnić moją karierę zawodową. Będąc zatrudniona w danym miejscu, nie sprawdzałam jakie mam inne możliwości zawodowe. Co to znaczy? Rozeznanie za potencjalnym nowym miejscem pracy rozpoczynałam dopiero w momencie, gdy faktycznie chciałam je zmienić. Do tego czasu nie przeglądałam jakichkolwiek ogłoszeń w sprawie pracy oraz nie sprawdzałam, ile mogłabym zarabiać na podobnym stanowisku w innej firmie. W efekcie miałam kilkuletnie przerwy w rozmowach rekrutacyjnych. Szukanie nowej pracy dopiero w momencie, gdy faktycznie jej się szuka jest moim zdaniem błędem. Ograniczamy się wówczas tylko do tego co aktualnie oferuje rynek pracy. Wychodzę z założenia, że warto regularnie śledzić oferty pracy i regularnie chodzić na rozmowy rekrutacyjne.
Łatwo oceniać swoje działania z perspektywy kilkunastu lat później. Mam nadzieję, że ten wpis był dla Ciebie przydatny. Jeżeli chcesz przejść przez początek drogi zawodowej w budownictwie bardziej świadomie i porozmawiać o tym z osobą, która ma ten etap już za sobą – zapraszam na konsultacje indywidualne, które prowadzę dla studentów, absolwentów i osób pracujących w branży budowlanej.
Powodzenia!
E.