Dostarczyłam Wam już trochę treści, dotyczących budowy domu – teraz nadeszła pora na ogród. Ogród, który często jest pozostawiany na sam koniec budowy, bardzo często tworzony jeszcze przez wiele lat od zakończenia budowy i nierzadko ograniczający się wyłącznie do zasiania trawy, posadzenia tuj pod płotem i wydzieleniu miejsca na grilla. A gdyby tak z naszego ogrodu stworzyć faktycznie totalną przestrzeń do relaksu? Przestrzeń, w której będziemy mogli się wyciszyć, cieszyć się czasem spędzonym z bliskimi oraz karmić nasze zmysły otaczającą nas naturą.
Od dłuższego czasu wiedziałam, że chcę stworzyć ten tekst. Wiedziałam, co chcę Wam w nim przekazać. Pozostało znaleźć odpowiednią osobę do rozmowy – taką, która zna się na ogrodach, która potrafi i chętnie dzieli się tą wiedzą z innymi. I taką osobą jest Anna Sikora-Stachurska, architektka krajobrazu, autorka profesjonalnego bloga ogrodniczego, twórczyni platformy edukacyjnej efajneogrody.pl
Rozmawiam z …
Anna Sikora-Stachurska
architektka krajobrazu, dr nauk leśnych. Od ponad 20 lat zawodowo związana z architekturą krajobrazu. Projektowanie, wykonawstwo oraz praca jako pedagog składają się na doświadczenie Anny. W sieci tworzy markę Fajne Ogrody i uczy podstaw architektury krajobrazu. Więcej na stronie efajneogrody.pl
Anno, zacznijmy od podstawowego pytania: kiedy jest najlepszy czas, aby zaplanować własny ogród?
Anna Sikora-Stachurska: Optymalny termin projektowania ogrodu należy rozpatrywać w ujęciu długo i krótkoterminowym. Ujęcie krótkoterminowe rozumiem jako wybór pory roku/ momentu w roku, natomiast ujęcie długoterminowe to „etap inwestycji”.
Tzn.?
A.S.S.: „Etap inwestycji” to etap na jakim jest przyszły posiadacz ogrodu: czy ma dom na działce, czy dom jest dopiero w fazie projektu, czy może jeszcze nie ma projektu, a może już mieszka w istniejącym domu. Każda z tych sytuacji ma dobre i złe strony z punktu widzenia działań projektowych. W sytuacji, gdy nie ma jeszcze domu projektanci mogą optymalnie skorelować projekt budynku z projektem ogrodu. To zaleta. Jednak jest i wada planowania na tym etapie – bazujemy na założeniach względem użytkowania terenu. W sytuacji, gdy inwestor mieszka już na danym terenie mamy do dyspozycji fakty – wiemy np. gdzie inwestor lubi siadywać „na słoneczku” i dokładnie tam zaplanować miejsce na leżaki, patio czy coś takiego, wiemy jak inwestor chodzi po działce, jak mu wygodnie i komunikację możemy zaplanować pod jego nawyki. Planując w oparciu o założenia nie mamy szansy dopasować się do istniejących nawyków użytkowników i trochę wróżymy z fusów, trochę narzucamy pewne rzeczy, a to nie zawsze „działa” w praktyce. Jak widać, w przypadku wyboru „etapu inwestycji”, nie ma jednej dobrej recepty i moja odpowiedź jest „to zależy”.
A jeśli chodzi o porę roku?
A.S.S.: Co do aspektu sezonowego – tym optymalnym terminem na pracę nad projektem jest okres zimowy. Fachowcy są wówczas luźniejsi, mają większe moce przerobowe. Pracując zimą często można się wyrobić z terminem oddania projektu akurat na początek sezonu wykonawczego i rozpocząć prace wykonawcze wiosną. Jedna ważna uwaga: dobrzy fachowcy nie są dostępni od ręki i często termin współpracy warto bukować z kilkumiesięcznym (a nawet większym) wyprzedzeniem. Warto brać to pod uwagę planując skorzystanie z usługi projektowej.
A co możemy zrobić jesienią/ zimą w istniejącym już ogrodzie, aby w przyszłym roku cieszyć się jego urokiem?
A.S.S.: Na pewno jesień to moment na tzw. porządki jesienne, czyli np. grabienie liści. Nie polecam pozostawiania liści na trawniku, za to polecam pozostawienie na rabatach – przegniją i wzbogacą glebę. Jesienią można, choć odchodzi się od tego, powycinać zaschnięte, zamierające byliny na rabatach, usunąć resztki jednorocznych nasadzeń, jeśli już przemarzły. Przy okazji warto zebrać nasiona z roślin jednorocznych jak kosmos czy aksamitka. Późna jesień to dobry moment na sadzenie drzew i krzewów z tzw. gołym korzeniem np. wykonanie żywopłotu z grabu lub buka. Przez całą jesień, aż do przymrozków, możemy sadzić kwiaty cebulowe. Jesień to dobry moment na kopczykowanie róż, podział niektórych bylin oraz wykopanie tych wrażliwych na niskie temperatury jak np. dalie. Zaś taka późna jesień to moment, kiedy warto monitorować prognozy pogody pod kątem przymrozków i ew. zabezpieczyć wrażliwsze rośliny. Późna jesień i zima to świetny okres na zaplanowanie ogrodu lub prac (np. wysiewy, nowe nasadzenia) w już istniejącym.
Całkiem sporo tego. Wróćmy jeszcze do planowania ogrodu w odniesieniu do etapu inwestycji. Wiele osób urządzanie ogrodu zostawia na etap, gdy skończą budować dom. Czuję, że to ogromna strata czasu. A gdyby tak wcześniej wykorzystać ten czas na prace ogrodowe? Taki pierwszy przykład jaki przychodzi mi do głowy to posadzenie drzew, które przez ten czas zdążą urosnąć. A co Ty o tym sądzisz?
A.S.S.: Plusem planowania ogrodu przed budową domu jest możliwość posadzenia, na bazie projektu, drzew i większych krzewów, żeby już rosły. Zawsze jesteśmy sezon, dwa do przodu. Ważne, aby wyraźnie oddzielić dwa pojęcia: budowa domu i projekt domu. To są zupełnie różne etapy i nie należy ich utożsamiać rozważając moment planowania i wykonywania ogrodu. Jeśli decydujesz się na projekt ogrodu to warto wykonywać go na etapie projektowania budynku lub zanim zaczniesz budowę. To pozwoli na optymalne „zestrojenie” z przestrzenią ogrodu np. podpowiedzi architekta krajobrazu mogą być przesłanką do zmiany kształtu tarasu czy lokalizacji schodów itp. Nie warto projektować ogrodu przed zaprojektowaniem budynku. Nie należy również wykonywać żadnych nasadzeń przed wykonaniem projektu ogrodu. Tu zdecydowanie doradzam się wstrzymać, nawet kosztem utraty sezonu lub dwóch. W zamian lokalizacje drzew będą optymalne dla całego konceptu zagospodarowania ogrodu. Będą wynikiem świadomych działań projektowych, a nie efektem spontanicznego sadzenia na zasadzie „gdzie mi się wydaje”.
Czy od tej sytuacji są jakieś wyjątki?
A.S.S.: Wyjątkiem jest tu sytuacja, gdy wiesz, że nie oprzesz się na wsparciu fachowca i projekcie ogrodu. Wówczas możesz iść na żywioł od początku. Ostatnią istotną rzeczą, na jaką warto zwrócić uwagę w kontekście sadzenia drzew jak najwcześniej, jest logika działania. Nie należy sadzić roślin tam, gdzie potencjalnie mogą przeszkadzać w pracach budowlanych lub zostać zniszczone. Uczulam, że te newralgiczne obszary to nie tylko budynki i ich najbliższe otoczenie. Inne „momenty” to chociażby linia planowanego ogrodzenia i jej sąsiedztwo.
Wspomniałaś, że projekt ogrodu warto wykonywać już na etapie projektowania domu. Co warto uwzględnić sytuując dom na działce ze względu na przyszły ogród?
A.S.S.: Architekci krajobrazu dość często współpracują z architektami – to dobra praktyka. Sytuując dom na działce warto zwracać uwagę na ogólną lokalizację budynku na terenie działki – to będzie kluczowa dominanta w ogrodzie i warto dobrze przemyśleć jej umiejscowienie, orientację budynku względem stron świata, ewentualne widoki z okien, spójność estetyki budynku z tzw. duchem miejsca również w aspekcie wpisania się w warstwę przyrodniczą. Obszarem, który konsultuję najczęściej w mojej praktyce projektowej jest taras – jego kształt, forma, rozmiar, funkcjonalności. Czasem jestem proszona o konsultacje rozmieszczenia otworów okiennych. Coraz częściej też doradzam jak dopasować stylistykę budynku do danego stylu ogrodu. To są takie sytuacje, gdy inwestor wie na wstępie jaki chce ogród, ale nie wie jaki styl architektoniczny budynku do niego pasuje. Wówczas jestem proszona o konsultację, podpowiedź i tak np. do stylu naturalistycznego rekomenduje często (choć nie zawsze) typ „nowoczesnej stodoły”.
Twoje sztandarowe hasło to: „wyjść poza schemat rządka tuj pod płotem”. Jakie polecasz inne sposoby na efektowne i naturalne wizualne odgrodzenie się od otoczenia?
A.S.S.: Jeśli chodzi o tuje to ten mój slogan jest postrzegany jako skierowany przeciwko roślinom, a konkretnie tujom, a tak w zasadzie żywotnikom, bo tuja to spolszczona łacińska nazwa, która weszła do potocznego języka. Nic bardziej mylnego. Ja mam problem nie z tujami, ale z tym, jak te tuje w ogrodach są używane. Reasumując – tuje są spoko, ale nie za bardzo spoko jest ich stosowanie w formie rzędowych, rytmicznych nasadzeń. Ja mam problem z taką formą niezależnie na bazie czego wykonane jest nasadzenie – równie dobrze może to być rząd cyprysików. Rytm to
jest bardzo agresywny motyw, to jednocześnie klasyczny środek do budowy kompozycji formalnych, kojarzony podprogowo z takim trochę „pałacowym stylem”, ogrodami barokowymi… I nagle taki barokowy, pompatyczny motyw ląduje przy „zwykłym” domu w sąsiedztwie trampoliny i skalniaka.
Haha, tak właśnie jest, tak to widzę 🙂
A.S.S.: Zgrzyta to trochę stylistycznie, jeśli patrzysz okiem zawodowca. Często słyszę argument, że te tuje to taka przesłona od sąsiadów i ona MUSI BYĆ. Niestety ta logika ma dziury – dosłownie :). Otóż taki rytmiczny rządek tuj ma przecież przerwy przez które wszystko widać … no nie ma tu logiki. Dlatego zamiast tujowych szpalerów z dziurami rekomenduje inne rozwiązania. Przede wszystkim namawiam na klasyczne żywopłoty formowane lub nieformowane. Na żywopłot formowany świetnie nadają się właśnie … tuje. Polecam odmianę „Brabant” – świetna do cięcia. Poza tym dobry jest cis, grab, ligustr czy buk. W większych ogrodach można wprowadzić nieformowane, swobodnie prowadzone żywopłoty na bazie większych krzewów.
A poza tym?
A.S.S.: Inną skuteczną alternatywą i przesłoną jest estetyczny panel ogrodowy (ale nie taki najtańszy z marketu z wyprzedaży, bo on się szybko rozleci), czy po prostu porządne ogrodzenie najlepiej bez dużych ażurów, bo przez wszelkie przerwy, dziury i prześwity ogród sąsiada „wchodzi” wizualnie do naszego ogrodu i robi się chaotyczny misz masz stylów. Na ogrodzenia można zawsze puścić pnącze, aby nieco zmiękczyć jego bryłę. Tuje i alternatywy dla nich to jest temat rzeka – mogłybyśmy zrobić o tym osobny wywiad. Jeśli ktoś ma ochotę zgłębić go bliżej to odsyłam do mojego webinaru „Tuje w ogrodzie”, który znajdziesz w moim sklepie na efajneogrody.pl.
Skąd czerpać wiedzę i inspirację do urządzenia własnego ogrodu? Odnoszę wrażenie, że wiele osób opiera się na zdjęciach znalezionych w sieci lub tym co zobaczą u znajomych. Osobiście uważam, że nie jest to najlepsze źródło informacji, bo trzeba mieć jakąś podstawową wiedzę, by wiedzieć co jest faktycznie dobre. Jak myślisz?
A.S.S.: Nie chcę wchodzić tu głębiej w wątek inspiracji spod znaku „bo sąsiad tak ma”. To się kończy bardzo często „rządkiem tuj pod płotem”, a co o tym sądzę, już powiedziałam. Generalnie w szukaniu inspiracji nie ma nic złego, ale jest pewien szkopuł. Przede wszystkim warto sięgać po inspiracje od doświadczonych ogrodników, projektantów, zawodowców. Dziś to nie jest problem, bo wiele firm i pracowni i twórców ma swoje profile w social mediach i swoje portfolio na stronach www. Tu jednak rodzi się kolejny szkopuł, pułapka, w którą wpada wiele osób. To, że widzisz zdjęcie rabaty czy ogrodu, które ci się podoba, nie oznacza, że ten efekt będziesz w stanie odtworzyć w ogrodzie.
Nie? A już się łudziłam 🙂
A.S.S.: Nawet jak rozpoznasz gatunki na zdjęciu, często nadal nie będziesz mieć kluczowej wiedzy jak dany efekt zrealizować. Widzisz, ja patrzę na zdjęcie ogrodu czy rabaty jako zawodowa projektantka. Doskonale wiem jakie metody i triki zostały użyte przez projektanta dla uzyskania danego efektu – czy np. zastosował metodę piętrową czy metodę „keksu” itd. Bo projektowanie ogrodu to nie jest dobór roślinny, ale znacznie bardziej złożony proces oparty o interdyscyplinarną wiedzę, konkretne metody i zasady sztuki. Dlatego przeglądanie inspiracji jest OK, jeśli potem przekaże się projektantowi i powie: o tak chcę mieć w ogrodzie! Wtedy projektant jest w stanie zaprojektować koncept zgodnie z inspiracją i nie dość tego wpasować go w konkretne realia danej działki. Samodzielne, skuteczne działania na bazie inspiracji są możliwe, ale tylko wówczas, gdy choć liźniemy podstaw architektury krajobrazu, poznamy podstawowe metody i triki. Dzięki takiej wiedzy będziemy też w stanie ocenić jakość konceptu.
To skąd czerpać wiedzę?
A.S.S.: To nie jest wcale jakaś tajemna, skomplikowana wiedza, ale fakt, niewiele jej w polskojęzycznych źródłach. Jeśli miałabym polecić jakieś dobre opracowania to napewno anglojęzyczne podręczniki do projektowania Johna Brookesa – niestety te najbardziej wartościowe nie zostały wydane po polsku. Jeśli chodzi o źródła polskojęzyczne nieskromnie zapraszam do siebie. Przede wszystkim na platformę w wiedzy zakresu podstaw architektury efajneogrody.pl dedykowaną projektantom – amatorom. Szczególnie polecam absolutny kombajn wiedzy w zakresie planowania ogrodu, czyli Akademię Projektowania Fajnych Ogrodów oraz moje ebooki i webinary (w tym szczególnie ten o tujach), które znajdziesz w sklepie na efajneogrody.pl
Edukujesz, uczysz ludzi samodzielnie projektować i urządzać ich własny ogród. Ale z pewnością są takie sytuacje, że lepiej zlecić komuś projekt ogrodu. Kiedy zatrudnić architekta krajobrazu i czy zawsze to musi być architekt krajobrazu? Wydaje mi się, że takich rzeczy podejmują się też… ogrodnicy?
A.S.S.: Projektowania ogrodów podejmują się różni ludzie … Ja już widziałam leśników czy brukarzy a nawet firmy sprzątające oferujących jako jedną z usług projektowanie ogrodu i oczywiście jego wykonanie. Jak się domyślasz nie popieram takich praktyk, bo to nie ma szansy przełożyć się na dobre efekty. Potem straszą róże koszmarki ogrodowe pełne powykręcanych iglaków i pstrokacizny wszelakiej, bez ładu i składu. Niestety nikt nie weryfikuje kompetencji takich „projektantów”, a kluczowym kryterium wyboru jest niska cena. A niska cena rzadko przekłada się na wysoką jakoś usługi. Nie mam misji walki z tym zjawiskiem. To jest walka z wiatrakami i nie jest moją misją piętnowanie tego – mówię jak jest. To zresztą problem wielu branż.
To samo miałam powiedzieć!
A.S.S.: Nie bez przyczyny mamy architekturę krajobrazu i ogrodnictwo jako dwie osobne dziedziny. Każda dziedzina ma nieco inną specyfikę. Ogrodnik zajmuje się głównie roślinami – ich uprawą, pielęgnacją. Ogrodnik na pewno zna się też na szeroko pojętej pielęgnacji ogrodu, może też wspomagać prace wykonawcze. Natomiast ogrodnik nie zna się na dizjanie, na projektowaniu w wymiarze przestrzeni. A ogród to przestrzeń, nie tylko rośliny. Rośliny są tylko jednym z komponentów do budowy tej przestrzeni. To architekt krajobrazu wie jak kompleksowo urządzić przestrzeń – rozplanuje małą architekturę, wytyczy ścieżki, zaplanuje kształt rabat, trawnika, zadba o proporcje i równowagę w kompozycji itd. Dzięki takiemu podziałowi kompetencji zawodowi ogrodnicy i architekci krajobrazu to świetny duet. Obszary ich kompetencji świetnie się dopełniają i warto, żeby pracowali w zespołach. Często dopełnieniem takich zespołów jest architekt. Oczywiście to układ idealny i nie zawsze takie zespoły działają na rynku. To raczej pewien luksus i domena większych firm.
A co jeśli nie stać nas na taki luksus?
A.S.S.: Jeśli nie dysponujemy dużym budżetem, żeby zatrudnić dużą, dobrą firmę, to kierujemy się zasadą, aby powierzać poważniejsze, większe projekty architektom krajobrazu. Natomiast mniejsze inwestycje czy projekty wyłącznie nasadzeń roślinnych można powierzyć w ręce ogrodnika. Nie idźmy jednak do brukarza czy leśnika. Brukarz niech brukuje a leśnik zajmuje się leśnictwem 🙂
Czy masz jakieś rady dla osób rozpoczynających swą przygodę z ogrodem? Dla zapracowanych, którzy nie mają czasu na pracę w ogrodzie.
A.S.S.: Osobom poszukującym łatwych w obsłudze, „żelaznych” roślin polecam jeden sprytny trik: idź, podejrzyj co sadzą w zieleni miejskiej: na osiedlach, w parkach, na skwerach, rondach itp. W takich miejscach znajdziesz gatunki dobrane tak, żaby nie wymagały zbytniej opieki, nie sprawiały kłopotów, nie wymagały zbyt częstego podlewania itp. Takie „samograje”. Rośliny możesz łatwo rozpoznać z pomocą aplikacji na smartfony do rozpoznawania roślin np. PlantSnap. Możesz też wprowadzić do ogrodu rodzime gatunki, takie zza płotu, z pobliskiej łąki, lasu (o ile takie masz). Radzą sobie tam bez żadnej opieki to poradzą sobie i u ciebie. Przy okazji warto wspomnieć, że „rodzime gatunki” to dziś bardzo mocny trend w światowej architekturze krajobrazu.
O czym, poza roślinami, warto pomyśleć urządzając własny ogród? Jakaś mała architektura?
Odpowiednie oświetlenie?
A.S.S.: Na pewno warto pomyśleć o dyskretnym oświetleniu. Można podświetlić korony wybranych drzew za pomocą opraw dogruntowych. Ważne, aby nie przesadzić z ilością światła i stosować je jako akcent plastyczny – bez tzw. efektu zalania światłem. Osobiście bardzo cenię w ogrodzie szum wody. Można zaplanować jakieś niewielkie „ciurkadełko” na bazie obiegu zamkniętego (sama mam takie w ogrodzie, taką kulkę – fontannę) lub pójść na całość i wprowadzić kaskadę czy strumyk. Polecam też twojej uwadze tzw. lustra wodne – dają genialny efekt odbicia w tafli wody a są banalne w montażu.
Brzmi ciekawie. Zauważyłam, że uprawa własnych warzyw jest coraz popularniejsza. Jak ciekawie wydzielić takie miejsce w swoim ogrodzie? Szczególnie, gdy nie mamy zbyt wiele miejsca. Tak, by to ładnie wyglądało – tu myślę szczególnie o kompostownikach.
A.S.S.: Ja akurat kompostowniki kocham (serio!) i warzywniki również. Uważam je za elementy, których nie ma potrzeby chować jakoś specjalnie – to normalny element dobrze prowadzonego ogrodu. Warzywniki uważam za miejsca dekoracyjne i na takie podejście namawiam moich klientów i kursantki. W małym ogrodzie ew. zapach kompostownika może być problemem.
Dokładnie, to zapach miałam przede wszystkim na myśli.
A.S.S.: Wówczas sięgamy po zamykany model, dedykowany do miejskich warunków. Mała powierzchnia nie jest ograniczeniem dla uprawy warzyw, ziół a nawet owoców. Warzywa i zioła, a nawet niewielkie krzewy owocowe jak borówka czy porzeczka można uprawiać nawet w donicach. Jest wiele gotowych rozwiązań do uprawy warzyw dedykowanych na małe powierzchnie, nawet specjalne wertykalne konstrukcje czy wiszące maty z kieszeniami. W małych ogrodach możemy postawić na duże donice czy warzywnik skrzyniowy, a ilość i rozmiar skrzyń dopasować do posiadanej powierzchni. Warzywnik skrzyniowy to propozycja dobra dla każdej powierzchni. Możemy też uprawiać ogrody w duchu modnego trendu edible landcaping, który zakłada łączenie roślin ozdobnych z warzywami i ziołami. Na „normalne”, ozdobne rabaty, obok bylin, wprowadza się sałatę, szczypiorek, pora, koper czy jarmuż a zamiast ozdobnego klona sadzi się wiśnię lub jabłoń. Warto wspomnieć, że nawet drzewka owocowe można uprawiać na niewielkiej powierzchni np. prowadząc je jak pnącze na ścianie – tzw. metodą espaliera.
Wow, przytoczyłaś dla mnie nowe nazwy trendów i metod. Domyślam się, że o części z nich przeczytam na Twoim blogu. Już na zakończenie, powiedz gdzie można Cię znaleźć w sieci?
A.S.S.: Tak jak wspomniałaś, w sieci znajdziesz moje treści na blogu fajneogrody.pl oraz na platformie wiedzy efajneogrody.pl. Jestem również w social mediach na Facebooku i Instagramie. Zapraszam do siebie wszystkie osoby zainteresowane poznaniem podstaw architektury krajobrazu i wyjściem poza schemat „rzadką tuj pod płotem” :))
A ja jestem pod ogromnym wrażeniem, jak wiele materiałów edukacyjnych do tej pory stworzyłaś. Brawo! Dziękuję za rozmowę.
A.S.S.: Miło mi 🙂 I również dziękuję.
Czy korzystanie z usług architekta krajobrazu stanie się wkrótce tak samo popularne jak korzystanie z usług projektanta wnętrz? Myślę, że jest to całkiem prawdopodobne. Inwestorzy coraz częściej chcą jak najlepiej wykorzystać potencjał posiadanej przestrzeni, nie zdawać się na przypadek, a ich działania są coraz bardziej przemyślane.
A Ty w swoim ogrodzie na co stawiasz – totalny spontan czy jednak planujesz z dużym wyprzedzeniem?
Daj znać w komentarzu!
E.