Przedwczoraj, a dokładnie 7 listopada, były pierwsze urodziny mojego bloga Baba z budowy. Blog, zgodnie z podtytułem, o budownictwie, aranżacji wnętrz i nie tylko… Rok temu nie miałam pojęcia jak to wszystko będzie wyglądało. Wiedziałam wtedy tylko, że chcę wreszcie zrealizować coś, co odkładałam już od kilku lat. Nie chciałam po raz kolejny odkładać czegoś na początek roku, początek miesiąca, początek tygodnia. I dobrze zrobiłam. Kto wie czy znalazłabym motywację do działania z początkiem 2020 roku, kiedy to nagle pojawiła się globalna pandemia. Rok 2020 jest wyjątkowo trudny dla wielu osób, dlatego tym bardziej cieszę się, że w tym czasie prowadziłam blog o budownictwie. Dało mi to wiele radości w tak specyficznym czasie. A co dokładnie wydarzyło się u mnie i zmieniło przez ten rok? Opowiem w skrócie w tym wpisie. Wyjątkowo osobistym i subiektywnym, bo w końcu każde urodziny skłaniają do wspomnień, podsumowań i przemyśleń.
Blog o budownictwie, ale czy tylko?
Pewnie część z Was zauważyła, że rozpoczęcie mojej blogowej działalności zbiegło się z Dniem Feministek, które przypada również 7 listopada. I powiem Wam, że nie jest to przypadek. Zakładając blog Baba z budowy planowałam, że będzie on o budownictwie i aranżacją wnętrz – tak jak w podtytule. Ale nie tylko… Chciałam, żeby blog był w klimacie #girlpower – używając dość popularnego obecnie sformułowania. Zaś nazywając sprawy po imieniu, by był głosem kobiet, łamiących stereotypy, działających w profesjach, uważanych za „typowo męskie”. Dlatego startując 7 listopada z projektem Baba z budowy, chciałam przekazać mu dobrą energię. Później zaś dowiedziałam się, że jest to również dzień urodzin Marii Curie – Skłodowskiej. Wtedy już byłam pewna, że sprawy podążą w odpowiednim, dobrym kierunku 🙂
Nie będę ukrywać, że początkowo planowałam publikować tu teksty, będące czymś w rodzaju opracowania na temat z branży budowlanej lub aranżacji wnętrz. I takie są tu pierwsze wpisy. Lecz dość szybko wpadłam na pomysł rozmów między nami kobietami o kwestiach związanych z branżą budowlaną. I bardzo się cieszę, że taką formę przyjął ten blog. Dzięki temu, poznałyśmy wiele kobiet z branży budowlanej, będących specjalistkami w swoim fachu i będących dużą inspiracją dla innych. Dzięki temu powstało sporo tekstów, gdzie na tematy budowlane wypowiadają się kobiety. A spójrzmy jak rzadko jest nam udzielany głos choćby w debatach publicznych.
Co się wydarzyło
Startując z blogiem miałam zamiar przede wszystkim pisać. Wiedziałam, że to najodpowiedniejsza dla mnie forma przekazu. Do tej pory powstało tu lekko ponad dwadzieścia tekstów. Czy to dużo, czy mało? Pewnie, że chciałabym by było ich więcej, ale czas pozwolił mi na tyle. Pamiętajmy, że blog ten nie ma charakteru dziennika „Co u mnie słychać?”. Jest on zbiorem tekstów na mniej lub bardziej specjalistyczne tematy. W dodatku nie lubię krótkich wpisów, choć wiem, że wiele osób woli teraz szybko, krótko i konkretnie. Staram się by wpisy były jak najbardziej merytoryczne, dotykały tematu z różnych stron. Poza blogiem prowadzę profile w social mediach: fan page na Facebooku oraz profil na Instagramie.
Gdzie mogliście mnie usłyszeć
Zdecydowanie bardziej wolę ubierać myśli w słowa niż wypowiadać się publicznie. Jednak i mi przyszło wystąpić przed Wami na żywo podczas live’u dla Builder4future w maju tego roku. I przyznam, że był to dla mnie rzut na głęboką wodę i wyjście z dotychczasowej strefy komfortu. Podczas wystąpienia odpowiedziałam na wiele pytań dotyczących studiów na budownictwie oraz pierwszej pracy w zawodzie. I choć podczas wystąpienia czułam tremę, to uważam je za udane. Sądzę, że wielu młodych inżynierów znajdzie tam sporo ciekawych dla siebie informacji. Wystąpienie możecie obejrzeć TU.
W międzyczasie, bo w sierpniu zostałam Rakietą 😉 A dokładniej gościnią podcastu Kobiety jak Rakiety, projektu tworzonego przez Fundację im. Julii Woykowskiej, który przedstawia kobiety z różnych światów, o różnych pasjach i celach zawodowych. Naprawdę polecam Wam regularne słuchanie tego podcastu, nie tylko odcinka z moim udziałem, ponieważ każdy kolejny odcinek to szansa by poznać naprawdę inspirujące panie! W odcinku z moim udziałem, opowiadałam oczywiście o tym: jak to jest być kobietą na budowie, o panujących stereotypach i jak to się powoli zmienia. Cały odcinek, możecie wysłuchać m.in. TU:
Bo ja generalnie bardzo lubię słuchać podcastów. Na tyle lubię, że nawet wpadłam na pomysł, by stworzyć Podcast Budowlany, który współprowadzę. Chociaż przyznam Wam szczerze, że zdecydowanie bardziej wolę ich słuchać niż w nich występować. Ale z drugiej strony wiem, że dzisiejsi twórcy internetowi są poniekąd zmuszeni do występowania w różnych źródłach przekazu. Dzięki temu docieramy do jak najszerszego grona odbiorców.
Moje ulubione miejsce w sieci
Jednak żadne z powyższych wydarzeń nie miałoby miejsca, gdyby nie grupa Baba z budowy – Kobiety w budownictwie, którą stworzyłam w lutym na Facebooku. Bo to dzięki tej grupie poznałam Ilonę, Paulinę i Anię, dzięki którym powyższe projekty miały szansę na realizację. Bardzo jestem dumna z tego pomysłu. W końcu powstało miejsce w sieci, gdzie kobiety związane z szeroko pojętą branżą budowlaną, mogą wymienić się swoim doświadczeniem. Być dla siebie nawzajem dużą motywacją do działania i inspiracją. Na chwilę obecną w grupie jest ponad 2000 pań. I niech ktoś mi jeszcze raz powie, że kobiety w branży budowlanej to wyjątek…
Słodko
Prowadzenie bloga to trochę taka sinusoida – spadki i wzloty motywacji. Jednak zazwyczaj, gdy doświadczyłam spadku formy, to szybko działo się coś fajnego, co mnie nakręcało do dalszego działania. Zresztą już na początku blogowania postanowiłam, że wytrzymam co najmniej rok, bo dopiero po dłuższym czasie można stwierdzić, czy warto coś dalej rozwijać, czy może to nie ma sensu i lepiej zająć się czymś innym.
To może zacznę od tego co mi sprawiało dużą przyjemność przez ostatni rok. Z pewnością był to sam proces twórczy, po prostu pisanie tekstów. Ogromną radość dały mi spotkania, oczywiście online, z bohaterkami artykułów. Z wieloma z nich mam kontakt do dziś. Cieszy mnie każdy pozytywny odzew z Waszej strony, czy to w prywatnej wiadomości czy w komentarzu. Naprawdę dla mnie to duża dawka motywacji do dalszego działania. Widzę wtedy, że to co robię dla wielu z Was jest ważne, a tematy które poruszam tutaj, czy na łamach grupy lub po prostu w social mediach są Wam bliskie i niejednokrotnie czekałyście na taki głos z zewnątrz.
Z tej okazji pozwolę sobie tu zacytować kilka komentarzy i wiadomości od Was, które szczególnie utkwiły mi w pamięci. W końcu to urodziny i będę tu sprawiać sobie przyjemność, a co!
„Nawet nie zdaje sobie Pani sprawy jak bardzo inspirującą osobą Pani jest :). Słuchając z jakim zapałem mówiła Pani o swoich doświadczeniach, człowiek miał ochotę wstać i zacząć pracować jeszcze ciężej” .
E., studentka budownictwa
„Jest Pani wzorem dla młodych inżynierów, takich jak ja :D. Życzę mnóstwo zdrowia, uśmiechu i satysfakcji z pracy 🙂 🙂 🙂 ” .
W., studentka budownictwa
„(…) jest okazja podziękować za robotę jaką wkładasz w przyszłość kobiecego budownictwa w Polsce. Bardzo brakowało mi takiego głosu. Głosu, który stanowczo i ze śmiałością powie, że możemy i jesteśmy w tym dobre. Serducho rośnie i szczerze dziękuję! 🙂 ”
A., inżynierka budownictwa
Oj mi serducho też rośnie, gdy czytam takie wiadomości <3 Dziękuję bardzo!
Gorzko
Negatywnych komentarzy nie będę tu przytaczać, bo na szczęście nie było ich wiele. Jednak nie chcę tu pominąć mniej fajnych aspektów, które dotyczą blogowania. Może czytają mnie tu osoby, które planują rozpocząć działalność w internecie. Dlatego wiedzcie, że nie jest to droga usłana różami. Bardziej przypomina ona nieustanne zamiatanie liści 🙂
Prowadzenie bloga wiąże się z działalnością w social mediach, bo dzięki temu jesteśmy w stanie wypromować nasze treści. A ja nie będę ukrywać, nie jestem social media ninja i szczerze nie mam zamiaru nim zostać. Nie oszukujmy się – media społecznościowe to ogromny czasopochłaniacz, a ja niekoniecznie mam ochotę spędzać tak czas. I to nie chodzi o samo wrzucanie informacji o tworzonych treściach i kontakt z odbiorcami. Bo to jest całkiem fajne. Męczą mnie natomiast algorytmy mediów społecznościowych, które wymagają nieustannej aktywności z mojej strony, by utrzymać zasięg na odpowiednio wysokim poziomie. A to już wymaga spędzania dosłownie godzin dziennie w social mediach. Szczerze, mało mnie to bawi. Na szczęście mam do tego dystans. A liczbę uzyskanych lajków oraz ilość obserwujących nie traktuję jako wyznacznik poziomu mojej działalności.
O wsparciu słów kilka
Kolejną nadal zastanawiającą mnie kwestią, która pojawiła się wraz z blogowaniem, jest to jak zmieniły się moje relacje z niektórymi osobami. I nie będę pierwszą osobą, która głośno powie, że od momentu prowadzenia bloga, pewne dotychczasowe znajomości się mocno rozluźniły. Zaś większe wsparcie do dalszego działania często mam ze strony nieznajomych niż od ludzi, których znam wiele lat. Widocznie pewne znajomości nie były wiele warte. Natomiast jako pozytyw powiem, że dzięki blogowaniu odkryłam, że z dwiema koleżankami, z którymi podczas studiów miałam słaby kontakt, mamy podobne zainteresowania. Co mnie zaskoczyło! W dodatku dziewczyny życzliwie dopingują moim internetowym poczynaniom. I w takim momencie się człowiek zastanawia: Dlaczego nie miałyśmy bliższego kontaktu w trakcie studiów? Lidia i Basia mam nadzieję, że będziemy miały jeszcze kiedyś możliwość wypić wspólnie kawę. Bardzo bym chciała!
Generalnie, kiedy się zaczyna jakiś projekt to bardzo ważne jest by otaczać się wspierającymi osobami. OK, wiadomo nie możemy budować naszego poczucia wartości na czyjejś opinii. Lecz zdecydowanie łatwiej wystartować, kiedy masz z kim dzielić się swoimi przemyśleniami, obawami, radościami. Kilkakrotnie spotkałam się z sytuacją, że byłam całkiem zadowolona z efektów danego przedsięwzięcia, aż tu nagle dobiegają do moich uszu teksty typu: „Kto to w ogóle ogląda?”; „Za mało odsłon”; „Ile jeszcze chcesz się w to bawić?”. Bardzo motywujące, co? Takie osoby ciągną nas w dół, a my wolimy przecież zdobywać szczyty! Dlatego otaczajmy się ludźmi o pozytywnym nastawieniu i róbmy swoje. Zaś od osób niewspierających najlepiej trzymać się z daleka i ograniczyć z nimi kontakt, jeśli się da ;-).
Bój się i działaj
Jeśli mowa o działaniach sabotujących moją aktywność w sieci, to jak się głębiej zastanowię, to kimś kto utrudniał mi najbardziej stawianie kolejnych kroków… byłam ja sama :). Serio. Stwierdzam, że nieraz sama najbardziej sabotowałam swoje działania. A teraz widzę, że po prostu dreptałam w miejscu, albo kręciłam się w kółko goniąc swój własny ogon niczym pies. Myślę, że wiele osób ma podobnie. Gdy się głębiej zastanowimy nad tym, co nas najbardziej blokuje w dalszym działaniu, to z zaskoczeniem możemy stwierdzić – „my sami”. I w sumie jest to całkiem normalne. Każdy kolejny krok wiąże się często z wyjściem ze swojej strefy komfortu, z pokonaniem własnych ograniczeń, wzięciem za coś odpowiedzialności. Dlatego oswajam się i dalej działam, bo bez tego nie ma mowy o rozwoju. I przyznam, że coraz lepiej rozumiem dość popularne zdanie wśród twórców internetowych: „Bój się i działaj”.
Napisałam już o tym co było szczególnie fajne przez ten rok i co mi uwierało. Dzięki rocznemu blogowaniu dowiedziałam się sporo o sobie. Coraz lepiej rozumiem też inne kobiety i to dlaczego sytuacja kobiet w różnych dziedzinach życia wygląda tak jak wygląda. Muszę się tu Wam przyznać, że przez rok blogowania… przybyło mi parę kilo 🙂 Haha! I pewnie nie wspomniałabym o tym tutaj, gdyby nie to, że fakt ten naprawdę wiążę z blogowaniem. Bo musicie wiedzieć, że większość moich tekstów (także ten!), postów w social mediach, grafik przygotowuję o bardzo późnej porze, często w nocy, kiedy wszyscy już śpią, a ja po całym dniu w końcu mam czas wolny, by zająć się blogowaniem, które traktuję jako hobby. W dodatku najlepiej się pisze zajadając czekoladę, co potem znajduje odbicie na wadze. Czyli dosłownie przez ostatni rob było naprawdę słodko-gorzko.
I co dalej?
Na zakończenie popatrzmy w przyszłość. Jakie są moje plany? Nie lubię za bardzo planować, bo życie nieraz mi pokazało, że plany planami a życie życiem. I w myśl powiedzenia: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach” – po prostu nie robię dużych planów i nie trzymam się ich kurczowo. Jednak muszę Wam powiedzieć, że teraz wciskam hamulec i na chwilę obecną robię sobie postój. Nie wiem, czy sformułowanie „zawieszam bloga” jest odpowiednie, bo jeszcze w najbliższym czasie pojawi się tu kilka wpisów, choćby dotyczących nowych odcinków Podcastu Budowlanego, które są już nagrane. Wpisów, które są wynikiem wcześniejszej pracy. I pewnie nieraz coś wrzucę w social media, żebyście zupełnie o mnie nie zapomnieli. Jednak w najbliższej przyszłości będzie mnie tu mniej. Znacznie mniej.
Nadchodzi rewolucja
I nie, nie rezygnuję, nie zamykam, nie znudziło mi się. Głupio byłoby rezygnować z czegoś co przynosi mi sporo satysfakcji, czemu poświęciłam sporo czasu i energii, o czym dosłownie myślę codziennie: Co by tu usprawnić?; Co by tu napisać? (a jakoś o codziennym treningu czy nauce niemieckiego zapominam nagminnie). Głupio byłoby rezygnować z czegoś, co chyba jednak odniosło jakiś sukces, bo dochodzą mnie słuchy, że mocno zainspirowałam niektórych do podobnej działalności w sieci. Po prostu potrzebuję czasu, którego mam (jak każdy) za mało. Czasu na rewolucję, która mnie wkrótce czeka. A wiadomo, że szczęście sprzyja przygotowanym.
Pewnie zaraz pojawią się tu głosy życzliwych, że im więcej projektów tym lepsza organizacja i można wykonać więcej zadań. I trudno mi się z tym nie zgodzić, bo sama przez ponad dwa lata łączyłam studia dzienne z pracą zawodową. Jednak takie działania równoległe mają sens, gdy mówimy o mniejszych projektach, a nie o rewolucjach. Bo prędzej czy później to się na czymś odbije – czy to na zdrowiu, czy na relacjach, czy jeszcze czymś innym. Dlatego nie chcąc łapać kilku srok za ogon, daję Babie z budowy trochę odetchnąć i idę zrealizować coś, co jest o wiele większym przedsięwzięciem. Bo ja już tak mam, że na pewne cele, marzenia daję sobie termin ważności. A jestem z tych, którzy wolą żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się nie spróbowało i zastanawiać się przez resztę życia „Co by było gdyby?”.
Czy będą drugie urodziny Baby z budowy? Nie wiem. Chciałabym. Nawet bardzo. Mam nadzieję, że tak. Trzymajcie mocno kciuki.
Tymczasem do usłyszenia za kilka miesięcy!
Baba z budowy
Super blog, gratuluje już ponad roku prowadzenia bloga;)
Dziękuję! 🙂
Bardzo dobrze się czytało ten wpis, napawa mimo wszystko optymizmem. Czekam na dalsze treści i życzę powodzenia w rewolucji. Jesteś super! Czy będzie lepszy czas na rewolucje niż teraz? W obliczu tego co się dzieje w Polsce i na świecie to chyba ten jest najlepszy!:D
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Też liczę na szybki powrót, bo wiele tematów siedzi mi w głowie 🙂 A jeśli chodzi o rewolucję to myślę podobnie. Skoro mamy już taki dziwny czas to chyba warto coś zmienić? Pozdrawiam 🙂